Mimo względnej poprawy perspektyw na ożywienie gospodarcze, sytuacja na rynkach inwestycyjnych w dalszym ciągu pozostaje niestabilna. Z tego względu inwestorzy są bardzo wrażliwi na wszelkie przesłanki, które mogłyby jakkolwiek zaszkodzić powodzeniu obranych przez nich strategii inwestycyjnych.
Jednocześnie przybierające na sile obawy inflacyjne – które powoli tracą miano obaw i przekształcają się w szarą rzeczywistością– motywują inwestorów do poszukiwania zabezpieczenia dla wartości ich pieniędzy. Najlepszym tego dowodem są wyniki grupy Tavex, która w marcu 2021 roku sprzedała ponad 31 000 uncji złota!
Czynniki, które wpłynęły na rynek złota w marcu
Warto jednak zauważyć, że złoto nie jest jedynym aktywem, które zyskuje w czasach nasilającej się presji inflacyjnej – marzec okazał się kolejnym miesiącem z rzędu, kiedy sytuacja na rynku złota była w dużej mierze determinowana zmianami na amerykańskim rynku długu.
Na przestrzeni ostatniego miesiąca pierwszego kwartału rentowność obligacji skarbowych USA w dalszym ciągu rosła pozostawiając daleko w tyle poziomy z lutego; a przypomnijmy, że te już wtedy były najwyższe od stycznia 2020 roku, czyli początków pandemii. W chwili pisania tego tekstu rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA wynosi 1,712.
Pozostałe determinanty, które kształtowały rynek złota w marcu 2021 roku:
- przyjęcie przez Kongres zaproponowanego przez Joe Bidena pakietu stymulacyjnego o wartości 2,9 biliona USD na zwalczanie ekonomicznych skutków pandemii;
- akomodacyjne obietnice Rezerwy Federalnej (w tym zapewnienie o utrzymaniu stóp procentowych na obecnym poziomie do końca 2023 roku) i przeświadczenie o braku konieczności interwencji na amerykańskim rynku długu;
- śmiałe plany Prezesa NBP – Adama Glapińskiego – w kwestii poszerzania polskich rezerw złota;
- pogorszenie się sytuacji pandemicznej w Europie i związane z tym zaostrzenie restrykcji w większości krajów;
- umocnienie dolara amerykańskiego i rażące osłabienie polskiej waluty.
Jak kształtowały się ceny złota w marcu 2021?
Poza rosnącymi rentownościami amerykańskich obligacji skarbowych, pierwsze skrzypce przy kształtowaniu się cen złota odegrała aktualna kondycja dolara amerykańskiego, która na przestrzeni ubiegłego miesiąca uległa zdecydowanej poprawie. Wisienką na torcie dla pomyślności waluty USA okazały się kolejne obostrzenia związane z pandemią COVID-19, które zawisły nad Europą. Finalnie indeks dolara amerykańskiego wzrósł do najwyższego poziomu od ponad 4,5 miesiąca i w chwili pisania wynosi 93,142.
Mimo kilku „wzlotów i upadków” w skali miesiąca cena złota SPOT wyrażona w dolarach amerykańskich nieznacznie się zmieniła – marzec rozpoczął się od poziomu około 1700 USD/oz, a zakończył w okolicach 1715 USD/oz (+0,87%). Warto jednak odnotować, że bieżący poziom ceny uncji złota w amerykańskiej walucie jest silnie skorelowany z jej aktualną kondycją, co odzwierciedla chociażby rozbieżność pomiędzy wykresem cen złota w dolarach, a wykresem cen złota w złotówkach.
Na przestrzeni marca polska waluta stopniowo się osłabiała – kurs dolara niebezpiecznie zbliżył się do poziomu 4 PLN i względem początku miesiąca „zielony” zyskał 3,56%. Wobec powyższego naturalną koleją rzeczy był zdecydowany wzrost cen kruszcu w polskiej walucie – cena złota SPOT wyrażona w złotówkach wzrosła o 4,33% w skali miesiąca, a marzec zakończył się na poziomie około 6730 PLN/oz.
Oczami ekonomistów – perspektywy dla złota
Większość władz państwowych i banków centralnych zdaje się usilnie trzymać perspektywy, że dystrybucja szczepionek przebiegnie bez większych zakłóceń przez co sprawne ożywienie gospodarcze stanie się rzeczywistością. Niemniej jednak nauczeni doświadczeniem ostatnich miesięcy inwestorzy podchodzą z coraz większym dystansem do obietnic na szybkie wyjście z kryzysu – kolejne deklaracje, które w zasadzie nie wnoszą nic nowego, tracą na wiarygodności, szczególnie jeśli uwzględnimy obecne realia, gdzie próżno szukać optymistycznych sygnałów.
Bezpieczna przystań wciąż w cenie
Analizując sytuację na wykresach cen złota, nietrudno złapać się w pułapkę i pomyśleć, że ten rok nie jest tak dobry dla tego kruszcu, jak 2020. Nic bardziej mylnego – ostatnie spadki cen wcale nie odstraszyły inwestorów – wręcz przeciwnie – zostały zinterpretowane jako okazja do poszerzenia dotychczasowych zasobów. W pewnym sensie historia zatoczyła koło, ponieważ podobnie jak w marcu ubiegłego roku, tak i teraz mennice najzwyczajniej w świecie nie nadążają za gigantycznym popytem.
Wzmożone zainteresowanie złotem inwestycyjnym mówi samo przez siebie – inwestorzy dostrzegają potrzebę zabezpieczenia kapitału. Abstrahując już od kwestii nasilającej się presji inflacyjnej (o której już wielokrotnie pisałam przy okazji artykułów na temat bieżącej sytuacji na rynku kruszcu), poluzowana do granic możliwości polityka Rezerwy Federalnej i kolejne, wydatkowe plany Joe Bidena, które najpewniej odbiją się na rynkach akcji, jeszcze bardziej utwierdzają inwestorów w przekonaniu o słuszności tej decyzji.
Czy amerykański rynek długu rzeczywiście odbiera blask złotu?
I chociaż rosnące rentowności amerykańskich obligacji skarbowych w pewnym sensie „trzymają w ryzach” ceny złota, ponieważ zwiększają koszt alternatywy posiadania nierentownego kruszcu, nie są w stanie osłabić jego statutu bezpiecznej przystani. W tej sytuacji istotny jest jeszcze jeden aspekt – mimo że Rezerwa Federalna do tej pory nie zainterweniowała na rynku długu, niewykluczone, że zrobi to w przyszłości, co podkreślił w marcowym komentarzu Bart Melek – Dyrektor ds. Globalnych Strategii. Specjalista uznał, że kiedy 10-letnie obligacje skarbowe zaczną rzucać wyzwanie poziomowi 2%, wówczas w głowach urzędników z Rezerwy Federalnej prawdopodobnie zapali się czerwona lampka.
„To zniweczy ideę środowiska stabilnych warunków monetarnych. Tym, na co patrzy Fed, są nie tylko rentowności, ale przede wszystkim szersza kondycja finansowa. Gdy bank centralny rozwieje wątpliwości, że istnieje czerwona linia dla rentowności, być może złoto zacznie radzić sobie lepiej” – wskazał Melek.
Podobnego zdania jest Margaret Yang – Strateg w DailyFX – która oceniła, że gdyby Rezerwa Federalna zdecydowała się podjąć działania mające na celu ukrócenie dalszego wzrostu rentowności obligacji USA, wówczas złoto znalazłoby się w bardzo komfortowym położeniu.
„Rezerwa Federalna może odnieść się do przybierających na sile obaw o inflację, a nawet rozważyć przyspieszenie zakupów aktywów w celu skompensowania rosnących rentowności, co byłoby bardzo pozytywne dla złota” – skomentowała specjalistka.
Z kolei Daniel Pavilonis – Starszy Broker w RJO Futures – stwierdził, że wychodząc poza działania Rezerwy Federalnej ta korelacja, gdzie złoto odnotowuje straty wraz ze wzrostem rentowności amerykańskich Treasuries – może w końcu ulec samoistnemu osłabieniu.
„Może zaczniemy uwalniać się od korelacji, gdzie wzrost rentowności, oznacza spadek cen złota. Jeśli to się uda, zapowiedź nowego pakietu infrastrukturalnego Bidena będzie dobra dla złota” – zaznaczył ekspert.
Czarne chmury nad Wall Street
Trudno się nie zgodzić, że infrastrukturalne plany Joe Bidena mogą okazać się korzystne dla kruszcu. Z goła inaczej sprawy się mają jednak w przypadku rynku akcji. W tym kontekście istotne są źródła finansowania kosztownej inicjatywy, do których prezydent USA zaliczył m.in. podwyżkę podatków od zysków korporacyjnych z 21% do 28%.Chociaż Joe Biden jest święcie przekonany o konieczności podjęcia działań w zakresie poprawy infrastruktury, nie wszyscy postrzegają tę inicjatywę w różowych barwach. Mitch McConnell – przywódca mniejszości w Senacie USA – porównał propozycję Joe Bidena do „konia trojańskiego”.
„Nazywa się to infrastrukturą, ale wnętrze konia trojańskiego będzie przepełnione jeszcze większą ilością pożyczonych pieniędzy i ogromnymi podwyżkami podatków dla wszystkich produktywnych sektorów naszej gospodarki” – ostrzegł McConnell.
Czy w tym przypadku obawy przywódcy senackiej mniejszości również okażą się słuszne, tak jak okazały się w przypadku Kapysa, który jako jedyny zawczasu dostrzegł zagrożenie w koniu trojańskim w pierwowzorze historii? Chociaż na ten moment nie sposób przewidzieć całokształtu konsekwencji infrastrukturalnych planów Bidena – od planów do realizacji ciągnie się długi most potencjalnych negocjacji i innych utrudnień – niepewność wokół tego przedsięwzięcia nie sprzyja rynkom akcji, których przeszacowane wyceny już bez dodatkowych problemów rodzą niepewność w głowach inwestorów.