Przybierająca na sile medialna zawierucha skoncentrowana wokół napięć na Wschodzie budzi coraz więcej skrajnych emocji. Z jednej strony Rosja informuje o rozpoczęciu wycofywania swoich jednostek z okolic granicy z Ukrainą, a niedługo po tym NATO wskazuje, że nic się w tym zakresie nie zmieniło, a Rosja w dalszym ciągu gromadzi siły pod granicą. Słowna szarpanina wprowadza zamęt na rynkach finansowych, które nie są w stanie do końca określić, co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie ulega jednak wątpliwości, że do kwestii rosyjsko-ukraińskiej inwestorzy podchodzą bardzo poważnie, co negatywnie oddziałuje na sentyment rynkowy i wspiera bezpieczne klasy aktywów.
Rosnąca niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji na Wschodzie przyczyniła się wzrostu ceny złota wyrażonej w dolarach amerykańskich do najwyższego poziomu od czerwca 2021 roku. W chwili pisania tego tekstu, tj. o godzinie 11:53 cena uncji kruszcu wynosi 1886,83 USD i notuje dzienny wzrost na poziomie 1,73%. Dużo wskazuje, że jeśli obecne nastroje na rynkach utrzymają się, złoto ma szanse przekroczyć psychologiczny opór na poziomie 1900 USD/oz. Negatywny sentyment rynkowy nie pozostał bez wpływu dla kondycji złotego, który traci względem walut „safe-haven”, m.in. dolara. Wyższy kursu USD/PLN przełożył się na wzrost złotowych notowań złota – aktualna cena uncji kruszcu kształtuje się na poziomie 7427,35 PLN (+2,20% w ciągu dnia).
Rezerwa Federalna w inflacyjnym potrzasku
Chociaż na tle nasilających się napięć na Wschodzie wczorajszej Minutes ze styczniowego posiedzenia FOMC wydają się stanowić drugorzędną kwestię dla inwestorów, wartym uwagi jest fakt, że Rezerwa Federalna zakomunikowała otwartość na szybsze podwyżki stóp procentowych niż w poprzednim cyklu. Niemniej jednak opublikowany wczoraj protokół nie przyniósł nic, z czym uczestnicy rynku do tej pory nie byliby zaznajomieni – raczej był powtórzeniem wszystkiego, co już wcześniej zostało powiedziane.
Nie zmienia to jednak faktu, że inwestorzy coraz bardziej obawiają się, że – chociaż Rezerwa Federalna nie przyzna tego otwarcie – w pewnym sensie straciła kontrolę nad inflacją i coraz poważniej traktują scenariusz podjęcia przez amerykańskie władze monetarne bardziej agresywnych działań w zakresie normalizacji polityki nawet kosztem recesji. Do tej pory bowiem, stopy procentowe w USA nigdy tak bardzo nie odbiegały od inflacji CPI, która przypomnijmy, że w styczniu wyniosła 7,5%, a więc najwięcej od lutego 1982 roku.