W poprzednich tygodniach działo się na tyle dużo na globalnych rynkach i wokół sektora metali szlachetnych, że nie było okazji odkurzyć tematów z naszego podwórka. Z letargu w ostatnich dniach wybił nas jednak Adam Glapiński. Jeszcze 11. maja twierdził, że: „wciąż bliżej nam do rozmowy o podwyżce niż obniżce stóp procentowych”. A tu w końcówce minionego tygodnia taki pivot:
W rozmowie z ISBNews powiedział: „Stopy procentowe mogą zacząć spadać jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że proces obniżania inflacji będzie postępował”. Prezes NBP sugerował, że temat ewentualnej obniżki stóp mógłby ujrzeć światło dzienne w IV kwartale. Nietrudno powiązać to z zaplanowanymi na jesień wyborami parlamentarnymi. Obecnie na stole wydają się leżeć cztery terminy ich przeprowadzenia (niedziele – dzień ustawowo wolny od pracy):
• 15 października
• 22 października
• 29 października
• 5 listopada
Jak wypadają posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej?
Aby kredytobiorcy szli do wyborczych urn w lepszych nastrojach, obniżka stóp musiałaby zostać przeprowadzona jeszcze przed wyborami, najlepiej z takim wyprzedzeniem, aby już realnie poczuć w portfelu niższe raty z tytułu zaciągniętych zobowiązań. Jeśli więc spojrzymy w kalendarz posiedzeń RPP, na szczególną uwagę w kontekście ewentualnej obniżki stóp zasługują posiedzenia 5-6 września lub 3-4 października.
O ile zatem tempo spadku inflacji pozwoli, to na wrześniowym i/lub październikowym posiedzeniu RPP szansa na ewentualną obniżkę ceny pieniądza byłaby największa. Wcześniej na takowy ruch nie ma specjalnie szans. Choć na 21. sierpnia zaplanowane jest także posiedzenie, ma ono charakter niedecyzyjny. To z kolei prowadziłoby nas do posiedzenia zaplanowanego na 5-6 lipca, ale tu już intuicyjnie widać, że to zdecydowanie za wcześnie.
Spójrzmy więc, jak kształtuje się inflacja w Polsce.
Choć udało się oddalić od lutowego rekordu na poziomie 18,4%, odczyt 14,7% nadal pozostawia wiele do życzenia. Na pocieszenie dodać można jedynie, że wciąż możemy liczyć na efekt bazy, która powinna pomagać do… października (szczyt na 17,9%). Wielu ekonomistów zwraca jednak uwagę, że o ile w odczycie inflacji CPI spore znaczenie miały ceny energii i żywności, o tyle bardziej precyzyjną miarą kształtowania się tendencji inflacyjnych może być tzw. inflacja bazowa, pozbawiona tych najbardziej zmiennych składowych, a więc cen energii i żywności.
Tutaj widać jedynie tendencję do wytracania dynamiki wzrostu, z symbolicznym ząbkiem z kwietnia tego roku. Podtrzymywaniu 2-cyfrowej dynamiki wzrostu cen na poziomie inflacji bazowej sprzyja solidna, także 2-cyfrowa dynamika wzrostu wynagrodzeń.
Te w kwietniu wzrosły w ujęciu rocznym o 12,1%. Za sprawą efektu spirali płacowo-cenowej dużo łatwiej akceptowane są aktualne ceny, co oczywiście spowalnia dezinflacyjne tendencje.
Koniec umocnienia złotego?
Ubiegłotygodniowym, gołębim wypowiedziom Adama Glapińskiego wtóruje również Gabriela Masłowska z RPP, wskazująca na coraz większe prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych w tym roku. Jej zdaniem sprzyja temu umocnienie złotego. Jak dobrze wiemy, ostatnie miesiące faktycznie stały pod znakiem lepszego zachowania krajowej waluty, choć tu głównego impulsu doszukiwać można by się w osłabiającym się dolarze na głównych parach, którego indeks ma szczególnie duże znaczenie dla USD/PLN. Ich korelację ocenić możecie sami na poniższym wykresie.
Jeśli chcielibyśmy natomiast spojrzeć na kondycję złotego, ale przez nieco bardziej wygładzony pryzmat, można stworzyć koszyk dolara, euro, franka oraz funta w relacji do PLN. Z tej perspektywy widać natomiast, że od dołka sprzed 15 lat krajowa waluta pozostaje w trendzie utraty wartości względem koszyka głównych walut.
Uwagę zwraca także fakt, do jakiego technicznie miejsca na tak utworzonym koszyku złoty się umocnił w ostatnich miesiącach. Teraz przyjrzyjcie się obronnemu kształtowi miesięcznej świeczki, której wymowa najprawdopodobniej niewiele się już zmieni (środa jest dniem jej zamknięcia).
Jeśli zatem połączymy zmianę narracji Adama Glapińskiego, dopuszczającą obniżkę stóp na jesień (zapewne przed wyborami) z niezbyt chętnie cofającą się inflacją bazową (podtrzymywaną 2-cyfrową dynamiką wzrostu wynagrodzeń) oraz z wnioskami stricte technicznymi (wyhamowywanie korekty PLN z ostatnich miesięcy na ważnym wsparciu), może to być niezły przepis na jakieś lokalne przesilenie na złotym, a więc moment na rozważenie zakupu walut obcych, które przy okazji przydać się mogą w trakcie zbliżających się wakacji.
Tomasz Gessner