Po lipcowym posiedzeniu FOMC i braku zapowiedzi jakichkolwiek zmian w parametrach polityki monetarnej inwestorzy mogli spać spokojnie. Sytuacja zmieniła się po piątkowej publikacji danych z rynku pracy w USA, która zasiała w inwestorach ziarno niepewności – czy w świetle wyraźnych sygnałów poprawy Rezerwa Federalna nie zdecyduje się na wcześniejsze rozpoczęcie taperingu?
Czy Rezerwa Federalna zmieni narrację?
Na przestrzeni ostatnich miesięcy niemalże każde wystąpienie Jerome Powella – Przewodniczącego Rezerwy Federalnej – upływało pod znakiem jednego przekazu: bez poprawy sytuacji na rynku pracy nie ma mowy o normalizacji polityki monetarnej. Przez cały ten okres Powell pozostawał niewzruszony narastającą presją inflacyjną, uznając, że nie jest ona wystarczającym argumentem, żeby rozpocząć chociaż minimalne zacieśnianie warunków finansowych. Również podczas konferencji prasowej podsumowującej lipcowe posiedzenie FOMC pozostał wierny dotychczasowej mantrze. W świetle ostatnich, wyjątkowo dobrych danych z amerykańskiego rynku pracy, w głowach dużej grupy inwestorów zaświeciła się czerwona lampka, czy aby na pewno Rezerwa Federalna nie zboczy z gołębiego kursu?
Ostatnie dane z rynku pracy sugerują, że presja inflacyjna coraz mocniej się zakorzenia, a obawy, że Rezerwa Federalna nie będzie mogła już tego dłużej ignorować – szczególnie, że powoli traci swojego asa w rękawie w postaci niewystarczająco mocnego rynku pracy – stają się jak najbardziej uzasadnione. Coraz częściej mówi się, że zaplanowane na koniec sierpnia sympozjum w Jackson Hole będzie przełomowym momentem dla zmiany retoryki Rezerwy Federalnej. Z drugiej jednak strony, Jerome Powell nie słynie ze zbytniej porywczości i może okazać się, że będzie stronił od zakomunikowania poważniejszych zmian do września – miesiąca, w którym publikowane są prognozy gospodarcze i wygasa większość programów „covidowego” wsparcia.
Pandemia wciąż wywiera presję na Rezerwę Federalną
Warto jednak pamiętać, że zmiany w polityce monetarnej pozostają pod wpływem jeszcze wielu innych czynników na czele z bieżącą sytuacją pandemiczną, której dalsze pogorszenie może stanowić przeciwwagę dla determinantów przemawiających za wcześniejszym zacieśnianiem warunków finansowych.
„Na rynku jest wystarczająco dużo niepewności, żeby wspierać złoto jako część zdywersyfikowanego portfela” – ocenił Ole Hansen – Analityk w Saxo Bank.
Mimo to, po wydarzeniach ubiegłej nocy cena złota ma wyraźne problemy z odrobieniem strat i dużo wskazuje na to, że rynek zdecydowanie bardziej nastraja się na jastrzębi komunikat ze strony Rezerwy Federalnej. Z tego punktu widzenia najistotniejszym wydarzeniem bieżącego tygodnia wydaje się być jutrzejsza publikacja danych o inflacji konsumenckiej za oceanem.
W chwili pisania tego tekstu cena złota wyrażona w dolarach amerykańskich wynosi 1728,37 USD/oz i notuje dzienny spadek na poziomie 0,9%. W międzyczasie cena uncji złota w polskiej walucie oscyluje w okolicach 6745 PLN (-0,26% w ciągu dnia) tracąc na dalszym umocnieniu dolara – indeks amerykańskiej waluty sięgnął najwyższego poziomu od początku kwietnia.