Zgodnie z opublikowanymi w poniedziałek danymi, zaczerpniętymi z raportu United Nations’ Global E-waste Monitor 2020, e-odpady – czyli wszystko, co zawiera wtyczkę lub baterię – w 2019 roku osiągnęły rekordową wartość 53,6 milionów ton, co jest równoznaczne ze wzrostem o 21% w stosunku do 2018 roku.
Zmarnowany potencjał złota, srebra i innych metali
Z raportu wynika, że możliwemu recyklingowi poddanych zostało zaledwie 17,4% wszystkich wyrzuconych dóbr elektronicznych – o równowartości mniej więcej 10 miliardów USD.
„Oznacza to, że złoto, srebro, miedź, platyna i inne odzyskiwalne materiały o wysokiej wartości, zachowawczo wycenione na 57 miliardów USD – co jest równoznaczne z wartością przewyższającą PKB niejednego kraju – były w większości składowane lub spalane, a nie gromadzone do obróbki w celu ponownego użycia” – dowiadujemy się z raportu.
Kto wyprodukował najwięcej, a kto najmniej e-odpadów?
Kontynentem odpowiedzialnym za najwyższy wolumen e-odpadów w zeszłym roku jest Azja – pierwsze miejsce w tym niechlubnym rankingu to 24,9 milionów ton (!) odpadów. Drugie miejsce należy do obu Ameryk – Północnej i Południowej – z wynikiem 13 milionów ton e-odpadów, a trzecie do Europy, która wygenerowała 12 milionów ton elektrośmieci. Na czwartym miejscu uplasowała się Afryka – 2,9 milionów ton, natomiast na piątym Australia i Oceania – 0,7 milionów ton.
Przewidywania na najbliższe lata
Prognozy Organizacji Narodów Zjednoczonych na najbliższe lata są bardzo niepokojące – wielce prawdopodobnym jest, że ilość e-odpadów do 2030 roku wzrośnie nawet do 74 milionów ton. Dla dobra świata priorytetową kwestią jest więc zwiększenie ilości e-odpadów poddawanych recyklingowi.