W celu poprawy funkcjonowania strony internetowej Tavex wykorzystuje pliki cookies. Bez obaw – dalsze korzystanie z niej bez zmiany ustawień oznacza wyrażenie zgody na użycie jedynie niezbędnych „ciasteczek”. Kliknij tutaj, aby zapoznać się z pełną treścią naszej Polityki Prywatności.
Wybierz, które pliki cookies możemy gromadzić i wykorzystywać:
Potrzebujemy plików cookie, abyśmy mogli ułatwić Ci odwiedzanie naszej witryny i korzystanie z naszych usług oraz w celu uzyskania informacji o sposobie korzystania z naszej witryny. Jest to konieczne, abyśmy mogli dostarczać spersonalizowane i aktualne treści.
„Złoto jest strażnikiem wartości par excellence” – powiedział kiedyś Charles de Gaulle. W tym jednym krótkim, ale jakże treściwym sformułowaniu zdołał zawrzeć kwintesencję wszelkiej maści zalet złota!
Złodziejska natura inflacji, a wartość nabywcza pieniądza
W dzisiejszych czasach trudno oprzeć się wrażeniu, że to, czym na co dzień posługujemy się przy realizowaniu płatności, zasadniczo nie jest pieniądzem, a jedynie pełni jego funkcję. Jeśli by się nad tym przez chwilę zastanowić, jest to jak najbardziej uzasadniony tok myślenia, zważywszy na to, że pieniądz fiducjarny u swoich podstaw ma nic innego, jak umowę. Umowę pomiędzy poszczególnymi bankami centralnymi a społeczeństwem – o swojej wartości.
Jeśli spojrzymy na „papierowy” pieniądz stricte z tej perspektywy, nie powinno nas dziwić, że od samego początku borykał się on z licznymi problemami. Głównie dlatego, że jest podatny na wszelkiego rodzaju manipulacje. Można by rzec, że obecny system monetarny – oparty na umowie – był potrzebny człowiekowi niejednokrotnie bezradnemu w obliczu różnorakich przeciwności na tle ekonomiczno-gospodarczym. W razie konieczności „papierowy” pieniądz zawsze można dodrukować, co bardzo szybko zostało dostrzeżone i równie chętnie praktykowane. Historia pokazuje, że ludzie bardzo często otrzymując palec, domagają się całej ręki. Nie inaczej było w przypadku posługiwania się walutami fiducjarnymi.
Drukowanie pieniędzy jest nierozerwalnie związane z pojęciem inflacji. Zwykło się mówić, że inflacja to inaczej „zjawisko wzrostu przeciętnego poziomu cen”. Czy taka definicja rzeczywiście oddaje naturę inflacji? Czy nie jest zbyt prosta? Czy nie buduje w nas przekonania, że inflacja jest czymś całkowicie normalnym, wręcz naturalnym i potrzebnym? Zdecydowanie bardziej skłaniające do refleksji wydaje się pierwotne znaczenie inflacji, definiowanej jako „proces ekonomiczny przejawiający się we wzroście cen towarów w konsekwencji zwiększania ilości pieniądza w obiegu”. To właśnie ta definicja inflacji, którą operowano jeszcze w okresie międzywojennym, wydaje się być zdecydowanie bliższa faktycznemu stanowi rzeczy, aniżeli ta dziś powszechnie uznawana.
Ewaluacja pojęcia „inflacja” w świadomości społeczeństwa
Pojmowanie inflacji jako przeciętego wzrostu cen sprawia, że uznajemy ją za coś naturalnego. Istotę przewartościowania, które zaszło w jej definiowaniu, trafnie zdiagnozował Łukasz Chojnacki. Wskazał bowiem, że nadrzędną różnicą w postrzeganiu inflacji jest przejście z „Pali się!” na „Ktoś podkłada ogień”.
Ludzie przez lata karmieni sloganem o użyteczności i naturalności inflacji coraz rzadziej zdają sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie za sobą rosnąca ilość pieniądza w obiegu i postrzegają podkładanie ognia jako dobroczynny pożar.
Realna wartość pieniądza w czasie
W momencie, gdy złoto i srebro przestały być jedynym pieniądzem, wzrosła ich rola jako towarów, a wartość zaczęła być mierzona w papierze. Do czasu, kiedy metale i pieniądz papierowy stawiano na równi, wszystko było w jak najlepszym porządku. O tym, że w międzyczasie, gdy zaczęto nadużywać właściwości papieru, „coś poszło nie tak” najlepiej świadczy to, że złota moneta Bogini Libertas z nominałem 20 USD z 1907 roku obecnie nie jest warta tyle, ile wskazywałaby informacja na rewersie, a w chwili pisania tego tekstu jest wyceniana na przeszło 7 500 USD. Czy ta niespójność nie powinna nas niepokoić?
Powyższy przykład doskonale obrazuje destrukcyjną moc papierowego pieniądza i wskazuje, że możliwości jego kreacji są w zasadzie nieograniczone.
Jak chronić oszczędności, gdy rośnie inflacja? Inwestycja w metale szlachetne
Inaczej sprawa wygląda w przypadku metali szlachetnych – przede wszystkim złota i srebra, które niegdyś stanowiły podstawę światowego systemu monetarnego. Istotnie, na przestrzeni wieków zdarzało się, że w skutek zwiększonego wydobycia metalu lub odkrycia nowych złóż pojawiała się inflacja. Niemniej jednak wzrost cen spowodowany napływem metali szlachetnych zawsze miał swój kres, bowiem w pewnym momencie ceny naturalnie się stabilizowały – w odróżnieniu do walut fiducjarnych złota i srebra nie da się „dodrukować” w nieskończoność. W ten sposób metale były w stanie utrzymać swoją siłę nabywczą na relatywnie stabilnym poziomie.
Niezmienna wartość złota i srebra – naturalna tarcza ochronna dla naszych oszczędności
Jak widać wzrost zawirowań na rynkach finansowych, różnego rodzaju załamania, wysoka inflacja i inne zjawiska, które uderzają w nasze oszczędności, są niejako naturalną konsekwencją odejścia od tego, co niezależnie od sytuacji rynkowej zawsze będzie miało swoją wartość, czyli… fizycznych metali szlachetnych.
I w tym miejscu powracają przytoczone na samym wstępie słowa Charlesa de Gaulle’a. Złoto jest odpowiedzią na potrzeby osób świadomych wad współczesnego systemu monetarnego i poszukujących aktywa, które byłoby w stanie przenieść wartość ich pieniędzy w czasie oraz uchronić je przed inflacją.
To jedna z najchętniej wybieranych form zabezpieczenia kapitału, która pełni niezmiernie istotną funkcję w każdym dobrze zdywersyfikowanym portfelu inwestycyjnym. Wynika to z niskiej korelacji złota z innymi klasami aktywów. Złoto jest zatem idealnym wyborem dla tych inwestorów, którzy poszukują w miarę możliwości jak najbardziej bezpiecznego rozwiązania inwestycyjnego. Przez bezpieczeństwo rozumiemy m.in. to, że przy inwestycji w złoto – szczególnie w perspektywie długoterminowej, która z reguły brana jest pod uwagę przy lokowaniu kapitału w tym kruszcu – ryzyko poniesienia strat jest ograniczone do minimum.
Bezpieczeństwo to nie jedyny aspekt, który wiąże się z bezpieczeństwem inwestycji w złoto. W czasach wszelkiego rodzaju zawirowań na rynkach finansowych, którym z reguły towarzyszy wzrost presji inflacyjnej, metal ten jest pewną formą „ucieczki” dla inwestorów obawiających się o swój kapitał. Potwierdzenia tego stwierdzenia nie trzeba daleko szukać i wystarczy przyjrzeć się zmianom, które zaszły na wykresach cen złota w konsekwencji pandemii COVID-19 czy kryzysu finansowego z lat 2007-2009. Mimo różnego podłoża, kryzysy te łączy jedna cecha wspólna – oba wymagały zwiększonego interwencjonizmu ze strony rządów i banków centralnych oraz działań nakierowanych na zwalczanie ich ekonomicznych skutków. Jak pokazuje historia, zwiększony interwencjonizm ze strony państwa z reguły nie prowadzi do niczego dobrego, dlatego w obu przypadkach inwestorzy kierowali kapitał w stronę aktywów, które były w stanie zagwarantować im niezależność wobec niekorzystnych dla wartości pieniądza narzędzi polityki fiskalnej i monetarnej.
Złoto w czasie inflacji? To bezpieczna inwestycja!
W odniesieniu do inwestycji w złoto jako zabezpieczenia przed inflacją warto mieć na uwadze, że metal ten nie jest aktywem, od którego oczekiwany jest kilkunastu procentowy zwrot w ciągu roku. Złoto ma przede wszystkim przenieść wartość naszych pieniędzy w czasie, dlatego z reguły zaleca się, żeby w złocie lokować te środki, co do których mamy możliwie największą pewność, że w perspektywie długoterminowej nie będą nam niezbędne. Inwestowanie w złoto jest pewną formą zamrożenia kapitału, dodatkowym składnikiem naszej poduszki bezpieczeństwa, która w dłuższym terminie będzie w stanie utrzymać swoją siłę nabywczą na względnie stabilnym poziomie.
Jakie produkty inwestycyjne wybrać w czasie rosnącej inflacji?
Jakie złote produkty inwestycyjne najlepiej sprawdzą się jako zabezpieczenie przed inflacją? Dla inwestorów, którzy jako priorytet przy lokowaniu kapitału w złocie obrali sobie właśnie ochronę przed utratą wartości pieniądza w czasie, najlepszym rozwiązaniem będzie wybór tych produktów, które wykonane są ze złota o jak najwyższej próbie, a ich cena jest możliwie najbardziej zbliżona do ceny złota SPOT. Z reguły najczęściej poleca się zakup produktów o wadze od jednej uncji w górę. Do najczęściej wybieranych produktów inwestycyjnych, które wpisują się w zasadę „więcej za mniej”, niewątpliwie należy zaliczyć najpopularniejsze jednouncjowe monety bulionowe, takie jak:
Nie każdy jest jednak gotowy jednorazowo zainwestować kwotę rzędu kilku bądź kilkunastu tysięcy złotych, czy to ze względu na niewystarczające środki, czy też chęć zachowania możliwie największej płynności i posiadania kilku mniejszych produktów. Doskonałym rozwiązaniem dla tych osób będzie wybór złotej sztabki Tavex o wadze 1 grama, która jest jednym z najczęściej wybieranych produktów z całej naszej oferty, bowiem cechuje się niebywale atrakcyjną ceną w przeliczeniu na gram czystego złota.
Wartą rozważenia opcją są również złote monety historyczne – często bezpodstawnie pomijane przy omawianiu kwestii, w jakie złote produkty warto zainwestować. Złote monety historyczne są świetną alternatywą dla złotych monet bulionowych i sztabek z tego względu, że doskonale sprawdzą się zarówno w portfelu inwestora, który dopiero zaczyna go budować, osoby, która nie dysponuje środkami, żeby pozwolić sobie na jednorazowy zakup większej ilości, jak również dla każdego, kto szuka ciekawego uzupełnienia dotychczasowego portfolio. W przypadku „historyków” cena za gram złota wypada często korzystniej względem mniejszych wagowo odpowiedników najpopularniejszych złotych bulionówek.
W przypadku inwestycji w złoto jako zabezpieczenia przed inflacją drugorzędną kwestię stanowi wybór „sztabka czy moneta”. Warto mieć na względzie, że inwestować w złoto można nawet niewielkie kwoty. Ktoś mógłby w tym momencie zapytać „co to za inwestycja?” lub „jaki może być z niej zwrot?”.
Jak się okazuje, inwestowanie nawet niewielkich kwot w złoto może przyczynić się do rzeczywistego zabezpieczenia wartości naszego majątku, z jednym małym „ale” – kluczem do sukcesu jest systematyczność!