Złoto w sidłach obligacji. Czy Rezerwa Federalna zainterweniuje na rynku długu?

Chociaż ceny złota jeszcze wczoraj były na dobrej drodze do odnotowania największego tygodniowego wzrostu od 4 lat, dziś ponownie spadły w okolice 1700 USD/oz.

Złoto znów pod presją amerykańskiego rynku długu

Inwestorzy nauczeni doświadczeniami ostatnich tygodni z pewnością zdążyli przyzwyczaić się do realiów, w których bieżąca sytuacja na rynku złota determinowana jest przede wszystkim przez aktualne zmiany na amerykańskim rynku długu. O ile wczoraj rentowności obligacji skarbowych USA nieco się uspokoiły i pozwoliły złotu „przejąć pałeczkę”, o tyle ich dzisiejszy wzrost po raz kolejny przełożył się na cofnięcie cen kruszcu. Obecnie rentowność 10-letnich obligacji USA wynosi 1,598 (+4,68%) i chociaż nadal pozostaje niska na tle historycznych standardów, ugruntowuje swoją pozycję w okolicach poziomów sprzed pandemii. Jednocześnie, obserwowane na przestrzeni ostatnich godzin zmiany na indeksie dolara amerykańskiego – który odbił się od niemalże tygodniowego minimum – dołożyły swoją cegiełkę do całokształtu negatywnej dynamiki zmian wykresach cen złota.

W poniedziałek ceny złota spadły do ​​najniższego poziomu od 9 miesięcy. Niemniej jednak kolejne dni przyniosły stopniową poprawę sytuacji – w najlepszym momencie złoto powróciło w okolice 1740 USD/oz.

W chwili pisania tego tekstu, cena złota wyrażona w dolarach amerykańskich kształtuje się na poziomie 1701,89 USD/oz i odnotowuje dzienny spadek o 1,92%. Z kolei cena uncji złota w złotówkach, która wczoraj przekroczyła 6660 PLN, w chwili pisania oscyluje w okolicach 6560 PLN (-1,25% w ciągu dnia).

Czy nowy pakiet fiskalny w USA wpłynie na działania Rezerwy Federalnej?

„Zasadniczo jest to funkcja wyższych rentowności i chociaż zyski nie idą w górę, problem stanowi to, że nie spadają” – wskazał Stephen Innes – Główny Strateg ds. Globalnego Rynku w Axi. „Złoto utrzyma się w okolicach 1700 USD… chyba że rosnące rentowności przełamią kolejną barierę”.

W tej chwili trudno powiedzieć, czy taki scenariusz może znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wobec tego, uwaga rynków ponownie skupia się na zaplanowanym na przyszły tydzień posiedzeniu Rezerwy Federalnej. Inwestorzy po raz kolejny będą szukać wskazówek, które pozwoliłyby im określić przyszłe kroki Banku Centralnego, szczególnie w zakresie ewentualnej interwencji na amerykańskim rynku długu. Dotychczas Przewodniczący Rezerwy Federalnej – Jerome Powell – interpretował rosnące rentowności jako przejaw nadziei na szybkie ożywienie gospodarcze. Pojawia się więc pytanie, czy perspektywa Powella nie zmieni się, nawet kiedy amerykańską gospodarkę już niedługo zasili olbrzymi pakiet stymulacyjny, który wczoraj trafił na biurko prezydenta USA – Joe Bidena.

„Wdrożenie projektu Bidena w zakresie zwalczania ekonomicznych skutków pandemii podsyca obawy przed ogromną podażą obligacji uderzającą w rynek, a także rosnącą inflacją” – wskazali analitycy ANZ w ostatnim komunikacie.

Europejski Bank Centralny w opozycji do Rezerwy Federalnej

Wczorajsze posiedzenie EBC przyniosło zapowiedź zmian w zakresie zakupów obligacji w ramach PEPP (ang. Pandemic Emergency Purchase Programme). W przeciwieństwie to Rezerwy Federalnej, przedstawiciele EBC pozostali zgodni, co do kwestii konieczności podjęcia dodatkowych działań. Chociaż perspektywy dla ożywienia pozostają optymistyczne, w trosce o kondycję europejskich gospodarek, EBC nie może sobie pozwolić na szybszy wzrost stóp procentowych.

Z tej perspektywy, problematyczną kwestię stanowi przede wszystkim przebieg szczepień, który w Europie ma wolniejsze tempo niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie Joe Biden zapowiedział podjęcie dodatkowych środków, które przyspieszą dystrybucję.

Jak wynika z ostatniej deklaracji Bidena, jego nowym celem jest przybliżenie kraju do powrotu do normalności przed 4 lipca.