Na to wydarzenie rynki czekały od wielu już tygodni. A chodzi oczywiście o wczorajsze posiedzenie FOMC, na którym zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe w USA zostały podniesione po raz kolejny o 75 pb. Prawdopodobieństwo takiego ruchu zbliżone było przed decyzją do prawie 90%. Zaskoczenia zatem nie było. Główna stopa w USA przesuwa się więc do przedziału 3,00-3,25%.
Na powyższym wykresie w górnym panelu znajduje się stopa procentowa w USA. Z kolei w panelu dolnym stopa realna, a więc po uwzględnieniu 8,3% inflacji CPI. Ta zaczęła się w ostatnich miesiącach kurczyć, co z kolei tworzyło m.in. presję na umocnienie dolara.
To nie decyzja ws. stóp była w centrum uwagi
Sama zmiana głównej stopy o 75 pb nie miała dużego wpływu na rynki. Dużo ważniejsze okazało się to, czego dowiedzieliśmy się z wykresu prezentującego oczekiwania poszczególnych przedstawicieli Fed, dotyczące kształtowania stóp procentowych w przyszłości. Poniżej aktualny wykres dot-plot (potocznie nazywany „fedokropkami”).
Przedstawiciele Fed odpytywani są w ankietach o oczekiwany przez nich poziom stóp procentowych na koniec roku (na trzy lata do przodu) przy założeniu, że sytuacja gospodarcza rozwijała się będzie zgodnie z projekcjami makroekonomicznymi Fedu. Rynek zaskoczony został zmianą tych oczekiwań. Okazuje się bowiem, że aż 6 członków FOMC spodziewa się w 2023 roku stopy na poziomie 4,75%. Poniżej ten sam wykres i porównanie oczekiwań z posiedzeniem czerwcowym.
Źródło: Zerohedge.com
To bardzo mocne przesunięcie oczekiwań zdecydowanie się więc wczoraj rynkom nie spodobało, choć warto też zauważyć, że reakcja nie była jednoznaczna. Ostatecznie indeksy na Wall Street wyraźnie spadły, a indeks dolara w skali całego dnia zaliczył kolejne rekordy aktualnej fali aprecjacji. Lokalny zwrot pojawił się już na rentownościach obligacji, a złoto i srebro zakończyły dzień wzrostami. Poniżej wykres zmian wspomnianych aktywów od godziny 20:00 (decyzja ws. stóp) do końca sesji na Wall Street.
Szef Fed był w trakcie wczorajszej konferencji równie zdeterminowany, jak podczas swojego pamiętnego, jastrzębiego wystąpienia na sierpniowym sympozjum w Jackson Hole. Powtórzył, że zadaniem Fedu jest sprowadzenie inflacji do 2% celu, nawet gdyby wiązało się to z wyraźnym spowolnieniem gospodarczym. Dodał także, że wykres kropkowy nie przedstawia planu, ani zobowiązania, a Fed w pewnym momencie spowolni wzrost stóp, oceniając wpływ wcześniejszych podwyżek. Wszystko uzależnione będzie od napływających danych.
Co dalej ze stopami?
Jeśli więc spojrzeć na oczekiwania rynku w zakresie kolejnych posunięć Fedu dotyczących stóp, w listopadzie trzeba się liczyć najprawdopodobniej z podwyżką stóp o kolejne 75 pb, w grudniu o 50 pb, a posiedzenie lutowe miałoby prawo zakończyć cykl ostatnią podwyżką rzędu 25 pb.
Koniec cyklu podwyżek, a złoto
W kontekście zachowania metali szlachetnych warto przypomnieć wpis z początku września, w którym przyglądaliśmy się scenariuszowi utworzenia dołka dolarowej ceny złota w IV kwartale / przełomie roku (https://tavex.pl/wypatrywanie-dolka-na-zlocie-w-iv-kwartale/). Krótko przypomnę, że złoto ma prawo dyskontować zakończenie cyklu wzrostu stóp z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Wczorajsze posiedzenie i zmiana nastawienia członków FOMC zmienia jedynie poziom stopy, do którego ta może zostać podniesiona. Pod względem momentu zakończenia cyklu nadal są to okolice I kwartału. Innymi słowy dołek na rynkach metali ma prawo pojawić się na kilka miesięcy przed ostatnią podwyżką stóp, natomiast biorąc pod uwagę wczorajsze przeniesienie oczekiwań co do skali podwyżek, dołek ten wypadnie najprawdopodobniej niżej, aniżeli wypadłby w sytuacji, gdyby trajektoria zmian stóp pozostała zbliżona do tej z posiedzenia czerwcowego.
Co może wydarzyć się po drodze?
Pamiętajmy, że Fed uzależnia kolejne decyzje od napływających z rynku danych. W największej mierze w oparciu o swój mandat skupia się na stabilności cen oraz tzw. pełnym zatrudnieniu, a więc mówiąc prościej inflacji oraz rynku pracy. Jeśli inflacja zacznie spadać szybciej, może być sygnałem do wcześniejszej pauzy, bądź mniejszej skali podwyżek, niż tych wynikających z wczorajszych „fedokropek”. Pozostaje też rynek pracy, na którym sytuacja robi się coraz bardziej napięta, zwłaszcza na poziomie nieco bardziej szczegółowych danych, którym przyglądaliśmy się w tym wpisie => https://tavex.pl/amerykanie-pracuja-coraz-wiecej-za-coraz-mniej/. Może się zatem okazać, że zdecydowanie bardziej dynamiczny wzrost stopy bezrobocia, czy też załamanie zmiany zatrudnienia, okażą się w międzyczasie czynnikami, które zaważą na rewizji sygnalizowanej obecnie polityki Fedu.
Tomasz Gessner