Inflacja w USA w nieco ponad 2 lata spadła z 9,1% do 2,4% obecnie, a politycy i inwestorzy wpadli w szampańskie nastroje. Czy ryzyko jej ponownego rozpędzenia to już abstrakcja? No nie do końca…
Jeszcze w czerwcu 2022 roku inflacja CPI w USA wynosiła 9,1%, by w poprzednim miesiącu zejść do 2,4%. Ceny więc wciąż rosną, tyle że coraz wolniej. System finansowy i gospodarka wytrzymały bardzo wiele w zakresie serwowanej przez Fed restrykcyjnej polityki monetarnej, a to wszystko przy zadłużeniu 123% do PKB.
Czy zatem temat odpalenia kolejnej fali inflacji można już definitywnie odłożyć do szuflady? Jeśli weźmiemy pod uwagę takie drobiazgi jak:
✔ Geopolityka Bliskiego Wschodu – Iran, ceny ropy, Kanał Sueski
✔ Chińska stymulacja nieruchomości – popyt na surowce
✔ 62% podwyżki dla strajkujących w portach w USA – przykład dla innych grup i ryzyko rozkręcenia spirali płacowo – cenowej
✔ Rozpoczęcie cyklu obniżek stóp w USA przy niezakotwiczonej w celu inflacji
✔ Trump i 100% cła – import inflacji do USA
✔ Spirala zadłużenia – 6% deficyt budżetowy, emitowanie nowego długu na spłatę odsetek od starego po coraz wyższym koszcie
✔ Postępująca de-dolaryzacja – za tydzień szczyt BRICS+
… , to z ogłaszaniem inflacyjnego zwycięstwa byłbym bardzo, ale to bardzo ostrożny.
A powyższym czynnikom nieco bliżej przyglądam się tutaj:
Tomasz Gessner
Tavex