W niedzielę pojawiły się informacje o tym, że na rozpoczynającym się w Niemczech spotkaniu liderów państw grupy G7, a więc siedmiu najbogatszych państw świata (USA, Kanady, Francji, Niemiec, Japonii, Wielkiej Brytanii oraz Włoch) wraz z przedstawicielami Komisji oraz Rady Europejskiej, podjęto decyzję, aby uderzyć w Rosję kolejnym pakietem sankcji. Tym razem miałyby one dotyczyć zakazu importu rosyjskiego złota do krajów G7. Złota, którego Rosja jest drugim na świecie producentem.
Już w niedzielę o decyzji poinformowały władze Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Joe Bidem zrobił to na Twitterze.
Co do zasady celem decyzji ma być odcięcie Rosji od przychodów ze sprzedaży złota. Przychodów, które mogą służyć do finansowania wojny w Ukrainie. Miałoby to być również kolejne uderzenie w rosyjską gospodarkę.
Założenia jedno, a rzeczywistość drugie
Rzeczywistość może się jednak ponownie okazać inna, niż zakładali nakładający sankcje. Warto w tym kontekście przypomnieć chociażby wątek sankcji na import gazu. To co udało się Zachodowi osiągnąć, to wpędzenie Europy w potężne, energetyczne problemy i eksplozję cen. Jednocześnie Rosja może się cieszyć rekordowymi zyskami z eksportu, w przeciwieństwie do USA.
Źródło: Bloomberg
Ponadto Rosja bez problemu wymusiła płatności za ruble na krajach nieprzyjaznych, przy okazji generując tak duży popyt na własną walutę, że jej umocnienie pozwoliło już 4-krotnie obniżyć stopy procentowe, z 20% na 9,5%, czyli poziomu sprzed 28 lutego. Z kolei na sankcjach skorzystał także Wschód, który otrzymał możliwość zakupu rosyjskich węglowodorów poniżej cen rynkowych (choćby ropa do Indii i Chin). Można więc przyjąć, że podobnie będzie teraz w przypadku złota i z generowaniem przychodów z jego sprzedaży na Wschód nie powinno być większych problemów.
Decyzja, która niewiele zmienia
Warto też dodać, że ta decyzja w praktyce niewiele zmienia. Zakaz importu rosyjskiego złota do krajów G7 to de facto sformalizowanie tego, co i tak obowiązywało już od marca. Główne podmioty, które były wcześniej zainteresowane rosyjskim złotem, to ośrodki w Londynie i Nowym Jorku. W marcu rosyjskie rafinerie złota i tak zostały już usunięcie z listy akredytowanych przez LBMA (London Bullion Market Association), w rezultacie czego handel złotem na linii Rosja-Londyn został niemal całkowicie zredukowany. Z kolei odnośnie handlu na linii Rosja-USA trzeba też pamiętać, że w połowie kwietnia prezydent Biden zakał obywatelom USA angażowania się w transakcje związane z rosyjskim złotem.
Choć kraje G7 zdają sobie sprawę z tego, że głównym źródłem przychodów Rosji są te generowane ze sprzedaży surowców energetycznych, wprowadzenie oficjalnego embarga na złoto miało co do zasady spowodować dodatkowe napięcia w rosyjskiej gospodarce. Okazuje się jednak, że to nie kraje G7 były w ostatnim czasie głównym importerem złota, ale banki centralne krajów rozwijających się, jak chociażby kraje naszego regionu (w tym Polska), Turcja, Indie oraz chętne na złoto Chiny, które są jednocześnie bardzo oszczędne w raportowaniu oficjalnych rezerw. Wiadomo jednak, że wraz z Rosją w ostatnich latach sprawnie starały się przeprowadzać procesy dedolaryzacji, pozbywając się dolarowego długu, a w zamian zwiększając swoje rezerwy złota.
Źródło: Bloomberg
Jaki skutek ma ogłoszenie sankcji?
W pierwszej reakcji rynek odczytał to jako ponowną próbę zakłócenia łańcucha dostaw, a więc perspektywę zmniejszenia podaży. Poniedziałkowy handel zaczął się ok. 0,7-0,8% wzrostem, który utrzymywał się w pierwszej części dnia (prostokąt na poniższym wykresie). Z czasem, gdy rynek przetrawił wszystkie informacje dochodząc do powyższych wniosków związanych z tym, że sankcje de facto i tak już niewiele zmienią względem dotychczasowego stanu, rynek wrócił w stronę piątkowego poziomu odniesienia.
Co na to rubel?
Spójrzmy także, jak prezentuje się aktualna sytuacja rosyjskiej waluty, która nie dość, że mierzyła się dziś od rana z informacjami ze strony krajów G7, to jeszcze z ogłoszeniem technicznej niewypłacalności po tym, jak w niedzielę minął 30-dniowy termin rozliczenia 100 mln USD odsetek od długu dolarowego i w euro (czego Rosja nie dokonała). Jak widać poniżej, dolar wobec rosyjskiej waluty kwotowany jest obecne ok. 35% niżej, niż w dniu inwazji.
Sankcje ze strony krajów G7 mają zatem spore szanse podzielić los sankcji nakładanych już wcześniej na rosyjskie węglowodory. Jedyne co spowodowały, to ich niedobory w zachodnich gospodarkach, wyraźne wzrosty cen i mocne obciążenie wzrostu gospodarczego. Pozbawianie się możliwości importu złota z Rosji też nie jest bez znaczenia, bowiem to właśnie wzrost jego rezerw zwiększyłby teraz bezpieczeństwo zachodniego systemu monetarnego, uginającego się pod ciężarem zadłużenia i inflacji. A zamiast tego może wywrzeć presję na wzrost cen, czego zachodni bankierzy centralni widzieć by nie chcieli.
Tomasz Gessner