Zgodnie z najnowszymi danymi GUS-u (Głównego Urzędu Statystycznego) inflacja CPI wzrosła w kwietniu o 4,3% w ujęciu rok do roku (+0,8% względem ubiegłego miesiąca) i dużo wskazuje, że to dopiero początek podwyżek cen.
Inflacja w Polsce nabiera tempa
Warto odnotować, że wzrost do poziomu 4,3% nie stanowi większego zaskoczenia – po wstępnych danych GUS-u opublikowanych dwa tygodnie temu konsensus oczekiwań rynkowych zakładał dokładnie takie przyspieszenie inflacji. Nie zmienia to jednak faktu, że na tle poprzednich miesięcy wartość wskaźnika okazała się naprawdę wysoka – w marcu obserwowaliśmy wzrost na poziomie 3,2%, natomiast w lutym o 2,4%. W tym miejscu warto dodać, że kwietniowy odczyt jest najwyższy od marca ubiegłego roku, na kiedy przypadł początek pandemii (4,6%).
Jakie czynniki miały największy wpływ na kwietniowy wzrost inflacji?
Dynamiczny wzrost cen leży przede wszystkim w zmianach, które od ubiegłego roku zaszły na rynku paliwowym. Problem nie dotyczy jedynie naszego kraju – w USA cena benzyny wzrosła o niemalże 50%, natomiast oleju napędowego o ponad 37%. Na przestrzeni ostatniego roku ceny paliw w Polsce wzrosły o przeszło 28%.
W ujęciu miesięcznym ceny towarów wzrosły o 0,9%, natomiast usług o 0,3%. Uwzględniając wagi poszczególnych kategorii na kształtowanie inflacji, GUS podał, że w zestawieniu z ubiegłym miesiącem największy wpływ na wartość wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem miały wyższe ceny żywności (+1,1%) oraz transportu (+2,5%), które podwyższyły jego wartość o odpowiednio 0,27 i 0,24 punktu procentowego.
Żywność i transport nie są jedynymi kategoriami, które miały znaczący wpływ na finalny odczyt wskaźnika. W zestawieniu z ubiegłym miesiącem podrożały również inne kategorie, takie jak zdrowie (+3,4%), łączność (+7,6%), rekreacja i kultura (+5,4%), edukacja (5,5%), restauracje i hotele (+4,4%), natomiast ceny innych towarów i usług wzrosły o 2,3%. W zasadzie jedyną kategorią, która w porównaniu z ubiegłym miesiącem odnotowała straty jest odzież i obuwie (-1,4%), która jedocześnie w zestawieniu rok do roku przyczyniła się obniżenia wskaźnika o 0,01 punktu procentowego.
Inflacja „gra na nosie” Narodowemu Bankowi Polskiemu
Odczyt wskaźnika po raz kolejny okazał się wyższy od celu inflacyjnego NBP, który dopuszcza wartość odchyleń o 1 punkt procentowy w obie strony od docelowego poziomu 2,5%. I chociaż NBP niezmiennie podtrzymuje stanowisko o przejściowym charakterze inflacji, coraz bardziej nasilają się obawy, czy ten scenariusz faktycznie znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości. Oczywiście, część inflacji ma swoje źródło chociażby w efekcie bazy, wyższych cenach paliw czy ponownym otwieraniu gospodarek, niemniej jednak rosną wątpliwości, czy wzrost inflacji można w całości przerzucić na czynniki, na które nie mają wpływu decydenci z NBP.
W najbliższy poniedziałek poznamy dane NBP w zakresie odczytu inflacji bazowej, czyli tej której zasięg nie obejmuje cen żywności i energii.
Okiem ekonomistów – czy w maju inflacja posunie się jeszcze dalej?
Przekonanie, że kwietniowy wzrost inflacji stanowi jedynie zapowiedź tego, czego możemy oczekiwać w maju nie jest obce ekonomistom z ING.
„Inflacja CPI w kwietniu wzrosła do 4,3% r/r z 3,2% r/r. Inflacja bazowa spadła wg naszych szacunków do 3,8% z 3,9%. Uwagę zwraca wysoki wzrost (m/m) cen mebli, sprzętu AGD/RTV, aut i sprzętu audio, foto i IT oraz (wciąż) wywozu śmieci. W maju inflacja CPI będzie jeszcze wyżej” – skomentowali na profilu PKO Research specjaliści.
Z kolei przedstawiciele Polskiego Instytutu Ekonomicznego podnieśli kwestię znaczącego wzrostu cen paliw i zwrócili uwagę na zaskoczenie, które wywołał wzrost cen żywności. Przyjrzeli się również innym czynnikom, które na przestrzeni ostatniego roku miały szczególnie istotny wkład na bieżącą wartość wskaźnika inflacji bazowej i mogą odegrać zasadniczą rolę przy przyszłych odczytach.
„Wysoką dynamikę inflacji bazowej utrzymują duże podwyżki cen wywozu śmieci oraz opłat za usługi finansowe, np. za prowadzenie konta w banku. Dalej obserwujemy też wysoki wzrost cen usług świadczonych stacjonarnie np. stomatologicznych czy fryzjerskich” – wskazali przedstawiciele Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Mimo że perspektywy inflacyjne w dalszym ciągu pozostają na fali wzrostowej, NBP podkreśla, że nie będzie spieszył się z podwyżką stóp. Na ten moment przybierająca na sile presja inflacyjna zdaje się nie robić na Radzie Polityki Pieniężnej większego wrażenia, co przemawia za scenariuszem, w którym utrzymanie stóp procentowych na stabilnym poziomie faktycznie może trwać do połowy 2022 roku.