Rynek od wielu już dni wyczekiwał wczorajszego odczytu inflacji CPI w USA za styczeń. Ta jak wiadomo, jest jednym z ważniejszych elementów, mających wpływ na decyzje Fed. Patrząc na aktualne wyceny, marcowe +25 pb nikogo już nie zaskoczy, ale otwartą pozostaje kwestia, jaka decyzja zapadnie na posiedzeniu majowym, a więc czy stopy zostaną jeszcze raz podniesione o 25 pb, czy też na marcowej podwyżce cykl zostanie zakończony.
Rynek oczekiwał, że styczniowy odczyt CPI sprowadzi roczną dynamikę do poziomu 6,2%, zdecydowanie kontynuując w ten sposób dezinflacyjny kierunek z poprzednich miesięcy. Aż tak optymistycznie nie było, bowiem styczniowa inflacja wyniosła 6,4%. Już na powyższym wykresie widać, że oznacza to wyhamowywanie dynamiki spadku. Poniżej natomiast poszczególne składowe inflacji CPI, wśród których wyróżniają się wciąż rosnące koszty czynszów.
Dane mogą więc zostać postrzegane jako lekko jastrzębie, zwłaszcza w połączeniu z niedawnym, mocnym odczytem mainstreamowego NFP, który nawiasem mówiąc zawdzięczamy solidnej, sezonowej rewizji.
Jeśli spojrzymy teraz na inflację bazową (bez cen żywności i energii), ta również schodzi w styczniu niżej, ale powyżej prognoz, według których miała się znaleźć na 5,5%.
Tutaj również tempo jej wytracania zdaje się lekko spłaszczać. Z kolei na poziomie kluczowych składowych także wyróżniają się rosnące koszty czynszów, co może być kopią zjawiska widocznego na naszym, krajowym podwórku, gdzie przez silny wzrost stóp mocno wstrzymana została akcja kredytowa, przez co wzrósł popyt na wynajem (ciągnąc czynsze w górę), zamiast zakupy nieruchomości.
Jastrzębi wydźwięk wczorajszych danych widać przy okazji w wycenach kolejnych posunięć Rezerwy Federalnej. Pierwsza obniżka stóp wciąż leży na stole na koniec roku, ale zauważmy, że z 50% prawdopodobieństwem pojawia się scenariusz dojścia stopy do przedziału 5,25-5,50% w czerwcu. Oznaczałoby to, że poza marcową, mogą nas czekać jeszcze dwie podwyżki po 25 pb.
Źródło: cmegroup.com
50% szans to oczywiście nie pewnik i zapewne rozkład tych prawdopodobieństw będzie się jeszcze zmieniał, wraz z kolejnymi odczytami danych makroekonomicznych. Na razie jest jednak lekko jastrzębio, co z kolei wpisuje się nieźle w scenariusz i tak rysującej się od dwóch tygodni korekty na metalach i dolarze.
Ile jastrzębiej polityki wytrzyma rynek?
Przeciąganie relatywnie restrykcyjnej polityki ma oczywiście swoje granice. W ostatnich kwartałach już mocno uwagę zwraca rosnący wyraźnie koszt obsługi długu rządowego.
Pamiętajmy jednak, że nawet brak kolejnych podwyżek stóp i jedynie utrzymanie ich na dotychczasowym poziomie, oznaczają rolowanie kolejnych serii obligacji po znacznie wyższym koszcie, a więc dalszy przyrost kosztów obsługi zadłużenia.
Choć po pandemicznym, rekordowym zastrzyku waluty do systemu wpływy podatkowe wyraźnie wzrosły, od ubiegłego roku, wraz z serią podwyżek stóp, zaczęły się kurczyć.
Jeśli trend ten się utrzyma, koszty obsługi długu w budżecie będą coraz bardziej obciążającą pozycją (ich udział będzie rósł). To z kolei prowadzi nas do kwestii limitu zadłużenia, który został przed trzema tygodniami osiągnięty i teraz zacznie się kilkumiesięczna batalia o jego zwiększenie. O tym już jednak szerzej w najbliższym materiale video, który ukaże się najprawdopodobniej w piątkowy wieczór na Youtube => https://www.youtube.com/@TavexPL.
Tomasz Gessner