Podczas ubiegłotygodniowej konferencji online Prezes Narodowego Banku Polskiego – Adam Glapiński – po raz kolejny zwrócił uwagę na plany zdecydowanego zwiększenia polskich rezerw złota.
Złoto w roli finansowego zabezpieczenia kraju
O tym, że Narodowy Bank Polski rozważa większe zakupy kruszcu, było głośno już jakiś czas temu, jednak dopiero w połowie marca Prezes NBP poinformował o planowanej skali zakupów – zwiększeniu rezerw o co najmniej 100 ton. Ekspansyjne plany NBP związane z zakupem złota Glapiński uzasadnił unikatowymi cechami kruszcu, zwracając szczególną uwagę na jego rolę bezpiecznej przystani w niepewnych gospodarczo czasach.
„Dlaczego złoto jest tak istotne jako składnik rezerw banków centralnych? To jest po prostu strategiczny element aktywów, to znaczy długookresowy, ze względu na brak ryzyka kredytowego, brak bezpośredniego powiązania z polityką gospodarczą jakiegokolwiek kraju, ograniczoną wielkością zasobów złota na świecie” – podkreślił Glapiński. „Ma ono [złoto – przyp. red.] wszystkie cechy bezpiecznej przystani. W trudnych warunkach, w czasie kryzysu jego wartość zazwyczaj rośnie; jak rośnie ryzyko na rynkach, rośnie cena złota. To bardzo korzystnie oddziałuje na dywersyfikację portfela rezerw”.
Jak NBP zapatruje się na docelowy poziom polskich rezerw?
Podczas ubiegłotygodniowej konferencji Prezes NBP wyraził swoją opinię ma temat procentowego udziału złota w krajowych rezerwach. Glapiński sceptycznie podszedł do obecnego stanu rzeczy i ocenił, że bieżące 8% nie jest wystarczające. Prezes NBP oznajmił, że najbliższym celem jest pułap 10%, czyli tyle, ile aktualnie wynosi średnia światowa. Nadmienił jednak nie jest to ostatnie słowo NBP.
„Powinniśmy o przynajmniej 100 ton podnieść te zasoby, a docelowo powinniśmy dojść do pułapu 20% posiadanych przez nas rezerw. To byłby przyzwoity standard dla kraju wysokorozwiniętego” – wskazał Glapiński.
Na ten moment w rezerwach NBP znajduje się 228,7 ton złota, z czego – jak zauważył Glapiński – ponad połowa zasiliła państwowy skarbiec za jego kadencji. Na przestrzeni lat 2018-2019 polskie rezerwy złota wzrosły o 125,7 tony, co jest najlepszym dowodem na wiarę NBP w rolę, jaką pełni złoto w postrzeganiu państwa; w szczególności jego siły gospodarczej.
Wyniki Tavex odzwierciedlają rolę złota w portfelach inwestorów
Trudno jakkolwiek polemizować ze stanowiskiem NBP, jeśli spojrzymy na zmiany, które zaszły na rynku złota w związku z pandemią COVID-19. W obawie przed ekonomicznymi konsekwencjami kreacji „ponadprogramowych” pieniędzy przez banki centralne inwestorzy z olbrzymim zapałem kierowali kapitał w kierunku bezpiecznych klas aktywów – w tym właśnie złota.
Nie podlega wątpliwości, że wraz z rozwojem pandemii inwestorzy coraz bardziej doceniali wartość jaką niesie za sobą fizyczne złoto. Co prawda największy „boom” na zakup tego metalu zbiegł się w czasie z ogólnoświatową paniką i przypadł na marzec 2020 roku, czyli początki pandemii. Kolejne miesiące przyniosły stabilizację, jeśli chodzi o wielkość popytu na kruszec, chociaż nadal pozostawał wyższy względem ubiegłych lat. Mogłoby się wydawać, że popularność złota ulegnie redukcji wraz ze spadkiem ceny, jednak zapoczątkowana w ostatnich miesiącach ubiegłego roku korekta zamiast „odstraszyć” inwestorów, sprawiła, że zainteresowanie złotem jeszcze bardziej przybrało na sile.
I tak oto w marcu 2021 roku wyniki grupy Tavex po trzech miesiącach regularnych wzrostów przewyższyły rekordowy rezultat odnotowany w marcu 2020 roku o ponad 6000 oz. Finalnie sprzedaż złota w pierwszym kwartale 2021 roku przekroczyła 73000 oz., a tym samym wzrosła o 32% względem analogicznego okresu rok wcześniej.
W tej sytuacji można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że coraz więcej inwestorów związanych ze złotem inwestycyjnym, „nie wchodzi” na ten rynek wyłącznie z nadziei na potencjalne zyski. Złoto, które powszechnie uznawane jest za nośnik wartości pieniądza, a więc formę zabezpieczenia przed inflacją coraz częściej przemawia do osób poddających w wątpliwość realną wartość pieniądza, którego – jak pokazuje rzeczywistość – najzwyczajniej w świecie można „dodrukować”.