Pod koniec ubiegłego tygodnia ceny złota w końcu przełamały ważny opór 1800 USD/oz, a tym samym wróciły w okolice 3-miesięcznych maksimów. Za zyskami metalu po raz kolejny stoi słabszy dolar amerykański.
Ciąg dalszy słabości USD
Wydarzenia ubiegłego tygodnia zdecydowanie nie sprzyjały amerykańskiej walucie. Piątkowy raport z rynku pracy w USA przelał czarę goryczy – w kwietniu zatrudnienie wzrosło o „zaledwie” 266 tysięcy. Nie można powiedzieć, że jest to dramatyczny wynik, jednak z pewnością można go określić mianem rozczarowującego, biorąc pod uwagę konsensus oczekiwań rynkowych, który zakładał „przyrost” niemal miliona nowych miejsc pracy.
„To, co widzieliśmy, jest bardzo dużym rozczarowaniem. Gospodarka liczy się na ożywienie, ale wygląda na to, że tempo ożywienia, przynajmniej po stronie zatrudnienia, może nie być tak solidne, jak oczekiwano” – wskazał Bart Melek – Dyrektor ds. Globalnych Strategii w TD Securities.
Rezerwa Federalna dystansuje się wobec zmian w polityce monetarnej
Co istotne, amerykańska waluta coraz dotkliwiej odczuwa skutki retoryki Rezerwy Federalnej, która zdaje się nie dostrzegać problemu w przybierającej na sile presji inflacyjnej i nie nastawia się na rychłe zacieśnianie warunków finansowych. Jerome Powell – Przewodniczący Rezerwy Federalnej – wielokrotnie podkreślał, że Rezerwa Federalna będzie utrzymywała akomodacyjną politykę tak długo, aż sytuacja na amerykańskim rynku pracy nie ulegnie normalizacji. Z tego punktu widzenia kwietniowe dane „bolą” jeszcze bardziej – nadzieje na wzrost stóp procentowych w USA ponownie osłabły, zwiększając atrakcyjność złota.
„Po tygodniach ślimaczego wzrostu, ceny złota wyraźnie wzrosły, korzystając na słabszym dolarze i ograniczonych obawach o szybsze zacieśnianie warunków finansowych przez Rezerwę Federalną” – napisał Jeffrey Halley – Starszy Analityk ds. Rynku w OANDA.
W chwili pisania tego tekstu indeks dolara amerykańskiego, który monitoruje pozycję USD względem koszyka kluczowych walut, coraz bardziej zmniejsza dystans do 90 i aktualnie kształtuje się na najniższym poziomie od końca lutego – 90,145. Na słabości amerykańskiej waluty korzysta również złotówka – obecnie kurs USD/PLN oscyluje w okolicach 10-tygodniowych minimów.
Co dalej z cenami złota?
Dynamika z jaką złoto przekroczyło 1800 USD/oz skłania światowych ekspertów do aktualizacji prognoz. I chociaż na przestrzeni ostatnich tygodni pozostawały one optymistyczne, w obecnej sytuacji nabrały nowego wydźwięku.
Bob Haberkorn – Starszy Broker ds. Surowców w RJO Futures – wskazał, że następnym krytycznym poziomem jest 1851 USD/oz, który stanowi 200-dniową średnią kroczącą.
„Jeśli uda nam się przekroczyć 1850 USD, możemy postawić krok w kierunku 1900 USD i przebić się przez ten poziom” – ocenił Haberkorn.
Sean Lusk – Współwłaściciel Walsh Trading – stwierdził, że kwietniowe dane o zatrudnieniu rodzą jeszcze więcej pytań o przyszłość gospodarki, co stwarza pozytywne perspektywy dla przyszłych zmian na rynku złota.
„To wszystko jest niedźwiedzie dla dolara i rentowności obligacji, natomiast przyjazne dla metali. W następnej kolejności możemy dojść do poziomu 1895 USD” – powiedział ekspert.
W chwili pisania tego tekstu cena uncji złota wyrażona w dolarach amerykańskich oscyluje wokół trzymiesięcznego maksimum i aktualnie wynosi 1838, 83 USD (wzrost o 0,22% w ciągu dnia). Z kolei cena złota SPOT w polskiej walucie kształtuje się na poziomie 6908,03 PLN/oz, tym samym odnotowując dzienny wzrost o 0,59%.
W odniesieniu do perspektyw dla złota, za dobry wskaźnik nastojów inwestorów można uznać to, że w ubiegły piątek zasoby SPDR Gold Trust – największego na świecie funduszu giełdowego opartego na złocie – wzrosły o 0,6%.
Przed nami tydzień ważnych danych makro
W tym tygodniu kalendarz makroekonomiczny po raz kolejny skoncentruje się na danych zza oceanu. W środę poznamy odczyt wskaźnika CPI, w czwartek dane o bezrobociu w USA i wartość wskaźnika PPI, natomiast wisienką na torcie będą piątkowe dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.
Ze szczególną uwagą rynki będą monitorować środowe dane o inflacji. Jak słusznie wskazał James Knightley – ekonomista w ING – istnieje duże prawdopodobieństwo, że inflacja CPI wzrośnie do blisko 4%. Ekspert zauważył, że ceny w dynamicznie otwierających się gospodarkach silnie kontrastują z cenami sprzed 12 miesięcy. Z tego punktu widzenia niezwykle istotna jest sytuacja z analogicznego okresu ubiegłego roku, kiedy to firmy obniżały ceny w celu zachowania płynności w generowaniu przepływów pieniężnych.
W tej sytuacji, po raz kolejny na pierwszy plan powróci Rezerwa Federalna, a konkretnie to, czy w obliczu prognozowanego wzrostu cen pozostanie wierna stanowisku, że jakakolwiek inflacja będzie miała charakter tymczasowy. Można się spodziewać, że utrzymanie przez bank centralny dotychczasowej narracji okaże się korzystnym scenariuszem dla złota.