Ostatnie 2,5 roku stoi pod znakiem hossy na PLN i GPW. Rynek zdążył się już uodpornić na doniesienia ze wschodu Ukrainy. Niebawem może się to jednak zmienić, testując zasadność wycen w PL.
Spektakularna akcja „Pajęczyna” z ubiegłego weekendu była niewątpliwie wizerunkową porażką Rosji. Teraz cały świat zadaje sobie pytanie, jaka będzie skala odpowiedzi. Zachód i jego przemysł zbrojeniowy wydaje się już zacierać ręce, aby odpowiedź była na tyle duża, by uzasadniała konieczność szerszego włączenia się w ten konflikt.
Jeśli okazałoby się, że przedstawiciele Zachodu również przyłożyli ręce do tej operacji, rosyjska odpowiedź na dobrą sprawę nie musiałaby się ograniczać terytorialnie tylko do Ukrainy.
Obojętnie co się wydarzy, najprawdopodobniej czeka nas w tym regionie eskalacja, przed którą wprost przestrzegał także Trump po rozmowie z Putinem.
A jeśli eskalacja (zwłaszcza terytorialna), to czas zadać sobie pytanie o zasadność wycen polskich aktywów (GPW, PLN) po 2,5-rocznej hossie.

Co ciekawe, jeśli spojrzymy na realny kurs złotego, uwzględniający różnice w inflacji w krajach naszych partnerów handlowych i strukturę handlu zagranicznego, złoty ostatni raz był tak mocny w 2008 roku (gdy USD i CHF kosztowały 2 zł). Z kolei gwałtowna korekta realnego PLN potrafiła w przeszłości również pociągnąć w południowym kierunku akcje na GPW.
Poza czynnikami zewnętrznymi, do tej układanki dołożyć można też konsekwencje wyborów prezydenckich. Jeśli czekają nas przedterminowe wybory, na rynku zagości niepewność, której inwestorzy nie lubią (presja na PLN). Z kolei w sytuacji przetrwania koalicji, ta może zawalczyć o odbudowanie sondaży, a przepis na to jest zawsze ten sam – jeszcze większe rozdawnictwo! A ekspansja fiskalna to… niespodzianka… presja na PLN.
Cały materiał obejrzeć można poniżej:
Tomasz Gessner
Tavex